Dotąd ukochałeś i walczyłeś z ludźmi na ziemi, i byłeś silny wiarą, wytrwaniem, uczuciem, ciepłem serca i ciepłem myśli; dziś kochasz i walczysz w odmiennych warunkach!
Rozumiem Idalią twoję, widzę ją nieledwie przed sobą, podobną owym dziewicom średniowiecznym, poświęcomm Bogu, wyrzekającym się świata i ciała, mistycznie rozkochanym w niebiosach. Nie dziwię się żeś ją pokochał, ale lękam się o ciebie, bo nie wiem czy w stanie szału i rozstrojenia w jaki wprawia cię namiętność, potrafisz zdawać sobie jasną sprawę z tego co cię otacza, z cierni które cię ranią i na każdym kroku ranić będą coraz silniej jeśli ich usunąć nie potrafisz.
Idalię chowano jak kwiat w cieplarni, w sztucznej atmosferze konwencyonalnych fałszów, mdłych poezyj, eterycznych marzeń. Żadna z jędrnych, ożywczych prawd życia nie rozjaśniła jej pojęć, nie rozgrzała myśli. Dla niej trwa jeszcze odwieczna walka pomiędzy duchem a ciałem. Realność każda, miłość prawdziwa, to wcielenie owego potępionego Arimana, którego nauczyła się nienawidzieć, którym pogardza. Dla niej każdy krok postawiony na drodze postępu, jest krokiem do zguby; dla niej człowiek grzeszy każdem ludzkiem uczuciem, w bezczynności tylko i bierności powinien szukać zbawienia. Znam te doktryny śmierci, królujące jeszcze dotąd w niektórych umysłowych sferach, krzywiące polotne duchy, tworzące tyle moralnych kalectw. Bądź pobłażliwym dla Idalii. Dotąd wszystko przedstawiano jej w fałszywem świetle; zapatrzona w bezcielesne ideały, odwracała oczy od wszystkich realności życia, jakby od pokusy, jakby od grzechu. Swiat zapełniały marzenia dziewicze istotami własnego utworu. Nie nauczono jej stąpać po ziemi, szukać piękna i prawdy w tem co ją otacza, nie nauczono trzeźwem okiem spoglądać na świat w około. Samotna, sierota, z gorącem sercem, marzyła o miłości, jak królewna zaklęta w bajkach, nie wiedząc nawet co to jest miłość. To też serce jej
Strona:Waleria Marrené - Życie za życie.djvu/95
Ta strona została skorygowana.