nik przekonania tego w zupełności dzielić nie może. Nie mówię o tem, iż od chwili poznania panny Izabeli, namiętność bierze górę nad wszystkiem, to należy do psychologii tego rodzaj uczuć, w których działa jakby czar nieprzeparty; chodzi mi o zupełnie inny objaw. Wokulski, doznawszy niesprawiedliwości, nieuznany i pokrzywdzony, co chwila porównywa swój los z tym, jakim byłby w innem społeczeństwie i rozgoryczony myśli otrząsnąć proch niewdzięcznej ojczyzny z obuwia swego i osiąść za granicą. Myśl ta nie jest wcale przelotną, powraca przy każdej sposobności. A jednak człowiekowi kochającemu swoje społeczeństwo, nigdy nic podobnego na myśl nie przyjdzie, kocha je bowiem bez względu na to, czy warte jest lub niewarte miłości, kocha jak matka dziecię, bo inaczej uczynić nie może, bo tylko w tem społeczeństwie czuć się będzie na właściwem miejscu. Gdzieindziej mogą być warunki lepsze, ludzie sprawiedliwsi, niebo łagodniejsze i cóż ztąd? Człowiek prawdziwie kochający, nie pomyśli nigdy, że z tego wszystkiego mógłby korzystać.
W tym razie Wokulski stoi na równi z Schlangbaumem, który także odepchnięty przez społeczeństwo, zrywa z niem solidarność, a przynajmniej ciągłe się tem odgraża. A jednak z powodu Schlangbauma nazwano głośno Prusa antisemitą a przecież szlachcic i żyd pod tym względem są na jednym poziomie i jednako gotowi są przenieść za granicę pole swej działalności. Jeśli więc tylko interes wiąże człowieka z glebą rodzinną, gdzież jego miłość?
Przyznać też trzeba, iż Henryk Schlangbaum jest najmniej logiczną i jakby na dwoje rozłamaną postacią powieści. Prześladowany, zdolny i pracowity subjekt z pierwszego tomu, niczem nie zapowiada nieuczciwego aroganta, separatystę, tandeciarza, jakiego poznajemy w drugim. Czy autor rzeczywiście chciał pokazać zmianę charakteru i zapatrywań, wywołane nieraz odmiennem położeniem, czy też kreśląc tę postać ulegał ogarniającemu go pesymizmowi, coraz więcej rozwijającemu się w powieści, postać na tem cierpi, bo jej nie rozumiemy. W powieści giną i wymierają bezpotomnie wszyscy szlachetni, dla tego tylko, że są szlachetnymi a więc w walce życia muszą być zwyciężeni.
Myśl ta wypowiedziana jest wyraźnie w ostatniem słowie „Lalki“, kiedy po samobójstwie Wokulskiego i śmierci Rzeckiego, pozostają na ich miejscu
Strona:Waleria Marrené - Lalka, powieść współczesna.djvu/6
Ta strona została uwierzytelniona.