Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/112

Ta strona została skorygowana.
106

młodości. Pocóż go miała budzić? Proboszcza znała dobrze: był to przyjaciel całej rodziny, wtajemniczony dokładnie w jej stosunki. Dosyć było przecież napisać słów parę.
Wzięła lampę, postawiła ją na biurku, odsunęła niepotrzebne sprzęty i zaczęła szukać papieru, w miejscu gdzie znajdował się zwykle — kiedy wzrok jej padł przypadkiem na list zmięty gwałtownie i plik papierów, widocznie noszący urzędowy charakter pozwów czy wyroku.
Go to mogło znaczyć? Podobne papiery nie pojawiały się nigdy w domu zamożnego właściciela ziemskiego, który posiadał znaczne kapitały, z nikim nie miał żadnego zatargu i wolał tracić sam, niżeli mieć spór sądowy.
Pani Julska nie znała języka w którym napisane były urzędowe papiery, przyszło jej jednak na myśl, że papiery te mogły być w związku z listem zgniecionym