Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/15

Ta strona została skorygowana.
9

śnięte wzruszeniem, bo nie zatrzymywała się, żeby je ocierać, ale dalej pochłaniała książkę, obca wszystkiemu co się koło niej działo. Aż wreszcie doszła do ostatniej stronicy, powstała gwałtownie i odrzuciła ją precz od siebie, z wyrazem oburzenia i wstrętu.
Ten ruch i szelest odsuniętego krzesła wyrwał jej ojca z politycznych kombinacyj. Odwrócił oczy od gazety i spojrzał na wzburzoną postać córki, z wyrazem łagodnego pytania.
— Cóż się stało, Reginko?
— Nic, mój ojcze — zawołała zagadniona. — To bardzo źle, tak być nie powinno!
Głos jej drżał, gdy wymawiała te wyrazy, oczy błyszczały.
— Cóż to być nie powinno? — zapytał.
— Nic, mój ojcze, nic; ale takich książek być nie powinno.