Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/156

Ta strona została skorygowana.
150

zostawała przecież pod opieką narzeczonego i jego matki; właściwszej ani troskliwszej znaleźć nie mogła. A przytem... szanowano jej boleść.
Szanowała ją i pani Julska tak dalece, iż sierota kilka dni, oddzielających śmierć od pogrzebu, przebyła niemal samotnie w swoim pokoju. Od ciała ojca odstraszał ją tłum odwiedzających, należących do niższych warstw społecznych, ciekawość jaką wzbudziła i urzędowe słowa pociechy.
Pomiędzy nią a panią Julską chłód zwiększał się z chwilą każdą, tak iż po upływie dni kilku bez zamienionego przyjaznego słowa, dwie te kobiety stały się niemal zupełnie obce sobie.
Wacław był jednakowo troskliwy, myślał o niej, upominał by pamiętała o sobie, bo wszakże jej zdrowie było jego zdrowiem i życiem; ale zaledwie miał czas zamienić z nią słów kilka, gdy ktoś przychodził żądać jakiegoś rozkazu, zapytywał