Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/163

Ta strona została skorygowana.
157

tu pomieszczone miały znaczenie pamiątek, przywodziły jej do myśli koleją mnóstwo chwil dzieciństwa, pierwszej młodości i tych ostatnich lat, które przeminęły niby sen rozkoszny.
Wszystko to może teraz było nad jej siły; ale ona nie zważała na to. Nie miała miłosierdzia sama nad sobą, targała własnem sercem, jakby chciała wyczerpać ból wszelki, lub upoić się nim do szaleństwa, do omdlenia.
Z odległych pokoi dochodził ją gwar głosów, brzęk talerzy i kieliszków, a nawet nieraz, ponieważ nie było przy stypie zapłakanych twarzy, i wybuch głośnego śmiechu, który zabrzmiewał wśród żałobnego domu i napełniał grozą Reginę, drażniąc ją żywem przypomnieniem obojętności świata i zupełnego zapomnienia o jej istnieniu.
Była pogrążona w zajęciu swojem, czy w bolesnych rozpamiętywaniach, gdy