Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/17

Ta strona została skorygowana.
11

śliwie i zamiast ją nienawidzieć, wszyscy ją ubóstwiają. Tak przecież być nie może!
Trzymała teraz książkę w drobnych dłoniach, które drżały szlachetnym gniewem.
Ojciec spoglądał na nią z wyrazem nieokreślonym miłości i dumy.
— Reginko — wyrzekł wreszcie — niezawsze na świecie tak się dzieje, jakbyśmy chcieli.
— I cóż ztąd? przynajmniej w książkach tak być nie powinno, bo to źle, to niesprawiedliwie!
— Ależ, Reginko, na świecie także zdarzają się niesprawiedliwości...
— Przecież prawda zawsze powinna odnieść tryumf, niesprawiedliwość zawsze być zwyciężoną, bo inaczej... inaczej... byłoby bardzo źle, mój ojcze.
Ojciec nie odpowiedział; może zgadzał się z córką, pomimo to, iż wiedział, że złe istnieje rzeczywiście.