Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/19

Ta strona została skorygowana.
13

musi mieć współczucie dla podobnej niedoli.
— Mój ojcze, któżby go nie miał? — zawołała z silnem przekonaniem — wszak nic okropniejszego być nie może.
Uśmiechnął się znowu z tą odrobiną sceptycyzmu, którą najpogodniejszym naturom nadaje doświadczenie.
— Założyłbym się, iż wyobrażasz sobie zaraz, że ty jesteś Dolly...
— Nie Dolly, mój ojcze, tylko Nelly.
— A więc Nelly. A Ryszard?... No, poszukawszy, znaleźlibyśmy bez trudu i Ryszarda...
Spoglądała na ojca z błagalnym wyrazem, jakim bronią się czasem młode serca przed szorstkiem dotknięciem ich najdroższych tajemnic. Wstydliwa i dumna, stała tak przez chwilę; potem zakryła oczy firankami jedwabnych rzęs i tylko widać było pod tkaniną sukni serce bijące gwał-