Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/216

Ta strona została skorygowana.
210

Wśród gwaru i ruchu odosobniła się tak bardzo, iż nie zauważyła że banhof się opróżnił i ona została sama w pasażerskim pokoju z Wacławem, który tylko spoglądał na nią zdaleka, dopóki ludzie snuli się koło nich.
Skoro jednak oddalili się ostatni podróżni, zbliżył się do niej.
— Nareszcie — zawołał — jesteśmy z sobą!
Usiadł przy niej, wziął jej rękę, której mu nie broniła, i pozostał milczący; w sercu jego rozkochanem przemawiały tętna krwi gorącej, zgłuszone nieszczęściami dni ostatnich.
Dworzec cały pogrążony był w ciszy, jaka zalega go zwykle w odstępach pomiędzy przebiegiem pociągów: lampa wisząca słabo oświecała wielki pokój, zostawiając w cieniu odleglejsze kąty. Cień ten, przyjazny marzeniom, zdawał się pokrywać