Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/219

Ta strona została skorygowana.
213

Odpowiedź zdawała jej się bezpotrzebną; on mówił za nią i za siebie, wypowiadał głośno jej myśli, uczucia, pragnienia. On też o odpowiedź nie pytał; czytał ją wyraźnie w jej spojrzeniu, w uśmiechu, w uścisku dłoni.
To nieme przyzwolenie dodało mu odwagi; usiłował z krainy marzeń zejść do rzeczywistości i rozstrząsnąć kwestyą praktycznie.
— Wprawdzie ani ja, ani ty, najdroższa moja, chatki nie posiadamy; ale chatka jest to wyraz symboliczny, znaczący minimum potrzeb i wymagań; chatka to gniazdko, które kochający wszędzie usłać sobie mogą. Ludzie pracy zdobywają ją sobie nieraz bez żadnych środków i pomocy, a ja przecież od nich niedołężniejszym nie jestem. I ja pracować potrafię.
Nie wątpiła o tem w tej chwili. Z młodzieńczą żywością zdolną była porzucić się od rozpaczy do nadziei. Wśród