nę, jakby pociągnięta magnetyczną siłą; i znów gdy ujrzała wóz chłopski, albo pędzoną trzodę, opadały jej ręce. Powoli postawa jej przybrała wyraz zniechęcenia, a ruchliwe rysy stały się posępne. Chwilami także i ojciec odwracał głowę od swego czytania i spoglądał na drogę, jakby chciał mówić:
— Wacław się spóźnia.
Córka parę razy zainterpelować go chciała, usta jej składały się do zapytania, ale zawsze to pytanie zostało niewymienionem. Aż odezwała się wreszcie.
— Czy ojciec jest pewny, że dziś przyjedzie?
— Tak napisał.
— Czy tylko pewno napisał że dzisiaj?
Patrzyła na ojca z rodzajem gorączkowego niepokoju i tak uparcie, iż ten zachwiał się w swojem przekonaniu.
— No, tak mi się zdawało — wyrzekł po chwili; — ale zobaczę, list mam przy sobie.
Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/25
Ta strona została skorygowana.
19