Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/272

Ta strona została skorygowana.
266

— Wszyscy jesteśmy omylni.
Nastąpiła chwila przerwy, w czasie której błękitne okulary były jakby na węglach rozpalonych.
— Prawdziwie Bogu podziękować muszę, że omyłka moja nie stała się niepowrotną. W chwili gdy, dowiedziawszy się o śmiertelnej chorobie Jasiennickiego, spowodowanej katastrofą majątkową, śpieszyłam do Jasionnej z indultem, ażeby ojciec mógł przynajmniej pobłogosławić córkę i umrzeć spokojny o jej przyszłość, zastałam...
— Zastałaś?...
— Zastałam — dodała z widocznem wahaniem się pani Julska — zastałam rzeczy, które... które prawdziwie były dla mnie niezrozumiałe.
Umilkła przez chwilę, jakby dobierając wyrazów stosownych, a widząc że błękitne okulary oczekują z natężoną ciekawością, zawołała z nagłym wybuchem: