Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/281

Ta strona została skorygowana.
275

i dlatego to, gdy na trzeci dzień rano Wacław powrócił, powitała go z niezmierną radością, do której jednak mieszała się wielka trwoga. Domyślała się iż Wacław był u Teodozyi, a jakkolwiek ta kochała swego ciotecznego brata, przecież różnica poglądów starej panny sprawiała, że przekonanie to bynajmniej nie wpływało na uspokojenie pani Julskiej. Wiedziała, że źle pojęta miłość równa się w skutkach swoich nienawiści.
Siedziała właśnie w wygodnem poręczowem krześle, w pokoju o przyćmionem świetle, zajęta jakąś włóczkową robotą, która zostawiała myśli wszelką swobodę, kiedy stanął przed nią jedynak.
Pani Julska oczekiwała go w każdej chwili, za każdem pociągnięciem dzwonka wstrąsana dreszczem nadziei. Po wejściu jego jednak wzruszenie wybiło się rumieńcem na jej twarz bladą zwykle, a teraz tem bardziej zmęczoną przebytym niepo-