Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/288

Ta strona została skorygowana.
282

Łamał ręce, wymawiając te słowa. Czuł się przygnieciony uczuciem wstydu, iż rzeczy podobne potrzebowały tłumaczeczenia, iż matka sama z siebie pojąć ich nie mogła, czy nie chciała.
Pani Julska powstała także, wzięła w swoje jego ręce i topiąc mu w oczach przeciągłe spojrzenie, zapytała:
— Czy sądzisz że twój honor, twoje dobre imię mniej mnie obchodzi, niż ciebie samego?
Było tyle głębokiej miłości i przekonania w tych słowach, że Wacław spuścił powieki.
— Powinnam dotyla pzzynajmniej posiadać twoję ufność, byś się nie lękał iż ja, co znam tak dokładnie świat i ludzi, poprowadzę cię na manowce — mówiła dalej z przejęciem.
— Dlaczegóż więc — zawołał porywcze — mówisz mi o wyjeździe?