ty musisz mu być posłusznym, bo wierz mi, silniejsi i lepiej uzbrojeni od ciebie nie potrafili stawić mu czoła. Wacławie — dodała — czy kiedykolwiek byłam twoim chęciom przeciwną? czy zawsze nie miałam jedynie twojego szczęścia na celu? czy nie okupiłabym go kosztem największego poświęcenia? Dotąd nie żądałam od ciebie żadnej ofiary, ale dzisiaj zaklinam cię: usłuchaj mnie, nie opieraj się przy tem co być nie może. Tu chodzi o całą twoję przysłość, tak piękną, jasną, bez troski, którą chcesz zmarnować niebacznie!
On pragnął ją uspokoić, a jednak uczynić tego nie mógł.
— Matko — zawołał — każdy po swojemu tę przyszłość pojmuje, a ja... ja...
pozwól mi być szczęśliwym według mego serca i sumienia.
Zrozumiała, że w obecnej chwili wszystkie usiłowania, ażeby nawrócić go
Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/290
Ta strona została skorygowana.
284