dróże, ja muszę myśleć o rzeczy ważniejszej, o środkach utrzymania rodziny.
Pani Julska zbladła i opuściła ręce. Więc on, jej syn, tak dumny, przywykły nosić głowę wysoko i nigdy jej nie ugiąć przed nikim, teraz miał być zmuszony pracować na chleb, a zatem znaleźć się w położeniu zależnem, ulegać, a wreszcie poznać z doświadczenia najbardziej gorzki wyraz ludzkiej mowy — prośbę!
Próbowała z kolei wszystkich środków, jakie były w jej mocy, ażeby nakłonić go na swoję stronę, ale wszystkie okazały się daremne. Nie pozostawało więc już, jak dać mu własną wolę i czekać aż sam pozna przykrości i trudy, do których uchronić go chciała. Zapewne wydadzą mu się one podwójnie gorzkie, z powodu że tak mało był do nich nagięty wychowaniem; zapewne środek ten będzie najskuteczniejszy.
Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/292
Ta strona została skorygowana.
286