— Napisałem nowelę — wyrzekł odrazu.
Pan Edward słysząc to, przybrał w tej chwili pobłażającą minę, jaką miewają czasami starsi dla wybryków dziecinnych. Tłumaczył on sobie wahanie się Wacława nieśmiałością autorską i dlatego nie stracił wcale przyjaznego wyrazu.
— Nowelę? — powtórzył z uśmiechem — nowelę? Trzeba to będzie zobaczyć. Drukowałeś już coś podobno pod jakimś pseudonimem, nieprawdaż? Życzyłbyś sobie zapewne umieścić ją w naszym odcinku?
— Tak, chciałbym tego bardzo — mówił Wacław, przychodząc trochę do siebie.
Edward gładził brodę, milcząc przez chwilę, z całą powagą, jaką daje położenie.
— No, bądź spokojny — powtórzył — zobaczymy, czy się coś z tego da zrobić.
Cygaro Edwarda było już wypalone; Wacław podał mu drugie z eleganckiej
Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/308
Ta strona została skorygowana.
302