Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/318

Ta strona została skorygowana.
312

rycinach i fotografiach, zdobiących ściany, mógł służyć bezpiecznie za okaz zadowolonego dobrobytu.
Widząc wchodzącego Wacława, nie ruszył się zmiejsca, tylko wyciągnął do niego rękę przyjaźnie.
— Czy nie przeszkadzam? — spytał nowo przybyły.
— Ależ nie, nie, przeciwnie — mówił pan Oktawiusz, rad w duszy, że mu ktoś przerywał robotę, tembardziej, że lubił Wacława, który nikomu nie stanął na drodze, każdemu starał się być pożytecznym i przyjemnym.
Wskazał mu miejsce naprzeciw siebie, z drugiej strony biurka, i rozpoczął rozmowę o potocznych sprawach, która szła gładko dopóki nowoprzybyły nie wyrzekł:
— Przyszedłem do pana w interesie.
Pan Oktawiusz interesów nie lubił, to też uśmiechnięta twarz jego przedłużyła się nieznacznie, chociaż interesa ja-