Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/324

Ta strona została skorygowana.
318

siebie, a każdy głos opozycyjny podniecał jego krasomóstwo.
Wacław wiedział to z doświadczenia. Wiedział także, iż nowela jego z tego powodu zgóry musiała być potępioną; więc napróżno nie wydobywał jej z ukrycia, a skoro wśród burzy jaką nieświadomie wywołał zdołał pochwycić jakąś spokojniejszą chwilę, pożegnał się i wyszedł, niewstrzymywany wcale przez pana domu, który wyczerpawszy swój zapas mrożonego napoju, wołał na służącego, by mu drugą szklankę sporządził, i kołysał się dalej w swoim fotelu, rozmyślając zapewne o owych arkadyjskich czasach literatury, kiedy natchnienie nie mogło być spożytkowane choćby na nabycie najsuchszego kawałka chleba i kiedy jej adepci tworzyli arcydzieła na poddaszach.
Rozmyślania Wacława, gdy wyszedł z eleganckiego sanktuarium Oktawiusza, były innej natury. Niepowodzenie dwukro-