Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/353

Ta strona została skorygowana.
347

Jeśli jednak mało i powolnie czynnemi były usta jego, zato wzrok obdarzony był niezmierną bystrością. Pierwsze spojrzenie rzucone na pana Euzebiusza przekonywało, że ma czarne oczy, oprawione długą powieką prześlicznego kształtu, z czarnemi, zagiętemi rzęsami, które ćmiły ich blask i nadawały aksamitną łagodność źrenicom, pływającym, jak źrenice południowców, w niebieskawem przezroczu białka. Oczy te, podobnie jak cera twarzy i barwa ust, zachowały młodzieńczą świeżość i dopomagały mu dzielnie, dodając uroku milczeniu i magnetyzując niejako tych, co w nie patrzyli. Ale przytem zdolne one były wypowiedzieć gamy uczuć rozmaitych, i jak doskonałe narzędzie muzyczne odpowiada na najlżejsze potrącenie właściwym dźwiękiem, tak one miały subtelny odcień spojrzenia na każde wrażenie. Było to jednak ich cechą chwilową i przechodnią, pod którą kryła się nieustannie obserwa-