rów, pan Schmetterling nie wahał się znowu wszystko niemieckie naszem nazywać, a o Polsce i jej mieszkańcach odzywał się z tem zjadliwem lekceważeniem, które zwykle Niemców cechuje.
Niektórzy przecież, mający sposobność widywania pana Schmetterlinga na innym jeszcze gruncie, twierdzili iż z równą gotowością zrzucał niemiecką jak polską narodowość i przywdziewał tę, która zdawała mu się najdogodniejszą.
O tych jednak osobliwych właściwościach pana Alberta mało kto wiedział w Warszawie, a ponieważ nie uchylał się od czynnego spółudziału zarówno kieszeni, jak osoby swojej w rzeczach użytku publicznego, nikt nie powątpiewał o szczerości jego obywatelskich uczuć.
Do przybytku tego-to Schmetterlinga junior, w godzinach, w których zwykł był przyjmować nie samych już interesantów,
Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/374
Ta strona została skorygowana.
368