gobelinową tkaniną, która pod promieniami słońca lub lamp gazowych nabierała krwawych odblasków, tem bardziej uderzających, że i ściany pokrywały takiego koloru tapety i dywan podobny zaścielał posadzkę. Na nim w malowniczym a pełnym wygody nieładzie stały porozstawiane sprzęty. Wielkie biuro, zajmujące niemal pół gabinetu, postawione było bokiem do okna, w ten sposób jednak, by z każdej strony dostęp doń był ułatwiony. Obok stały okrągły stoliczek i kosz do wrzucania niepotrzebnych papierów, umieszczone w ten sposób, by pan Schmetterling mógł ich dosięgnąć ręką, nie ruszając się ze swego fotelu. Właściciel tego pięknego gabinetu nie polenił się nigdy, kiedy tego wymagał interes, ale bez potrzeby nie chciał zadać sobie pracy zrobienia kroku jednego. Biuro pana Schmetterlinga postawione było w ten sposób, iż mógł odrazu widzieć wchodzących przez jedyne
Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/376
Ta strona została skorygowana.
370