Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/378

Ta strona została skorygowana.
372

się na swoim fotela, jakże wesoło brzmiał w jego ustach wykrzyknik: „Ach!“ w którym mieszały się radość i przyjemne zdziwienie.
— Ach! pan Julski — powtarzał. — Zkądże się pan wziąłeś? Co za niespodzianka!
Wskazał mu miejsce przy sobie.
— Sądziłem — mówił dalej, wczasie gdy nowoprzybyły odpowiadał jak mógł na ten wybuch — sądziłem że jesteś pan teraz na krańcu Europy, w miodowym miesiącu.
Wacław, którego serdeczne przyjęcie przeniosło w stare dobre czasy, słysząc to zapytanie, uczuł znów odzywający się ból w piersi i skinął ręką, jakby prosząc, by nie wspominał o tem.
Pan Schmetterling zrozumiał to i zatrzymał się nagle, wietrząc jakąś tajemnicę. Tajemnic nie lubił on w ogólności, gdyż wiedział z doświadczenia, że ludzie