— Powiedz mi je pan, widzisz przecie że domyślnym nie jestem.
— Ludzie tacy jak pan — zaczął znowu po chwili miękko i przyjaźnie pan Schmetterling — często proszą o prawdę, a potem się za nią gniewają. Ja nie chcę się z panem gniewać, broń Boże! Ot, lepiej nie mówmy o tem; ta fantazya panu przejdzie i będziemy znowu dobrymi przyjaciółmi, jak dotąd...
— Przyjaciółmi nie będziemy — zawołał podnosząc się Wacław — bo ja nie zapomnę nigdy żem prosił o przysługę, którą pan pierwszemu lepszemu wyświadczasz, a odmawiasz jej mnie bez powodu.
— Jeśli odmawiam, to tylko dlatego, że z panem się gniewać nie chcę. Nie chcę byś pan narzekał, że Schmetterling taki, owaki. Ja wiem że się tak robi. Do moich biur cisną się ludzie, ale ja nie ciągnę nikogo, nikogo nie proszę. A zresztą nie gniewaj się, kochany panie Wa-
Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/389
Ta strona została skorygowana.
383