żyć mnie do swoich korespondencyj, gdyż posiadam gruntownie kilka obcych języków, a co najważniejsza, mógłbyś pan polegać na mojej dyskrecyi i być pewnym, że nie przeniewierzę ci się, zarówno moralnie, jak materyalnie.
Pan Sschmetterling słuchał go z lekko przymrużonemi oczami, a gdy skończył, nie odpowiedział wprost, tylko zdawał się namyślać.
— Wiesz pan co — zaczął po chwili — skoro chcesz tego koniecznie, dlaczegóż nie? możemy spróbować. Zobaczymy do czego nam się pan przydasz i czy biuro nasze panu się przyda.
Wyrzekłszy to, spojrzał wprost na Wacława, a w tej chwili w jego oczach niebieskie barwy znikły, przyćmione żółto bursztynowym blaskiem, który okrążał soczewkę i gasił w niej wszelkie miększe połyski. Jednocześnie głos jego stał się metaliczny, dźwięczał rozkazująco. Nie był
Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/391
Ta strona została skorygowana.
385