Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/54

Ta strona została skorygowana.
48

bogactwo tem wydatniejsze, iż włosy te łamały się w naturalnych karbach, a mnóstwo krótkich niesfornych kosmyczków zwijało się koło skroni, ożywiając chłodne rysy jakimś dziwnym niemal zalotnym wdziękiem.
Owe niesforne włosy, które długo przyprowadzały do rozpaczy panią Julską, nie licowały bowiem z jej usposobieniem, powagą, wdowieństwem i stanowiskiem, a nawet rodzajem twarzy, miały coś filuternego niemal zalotnego. To też przystrzygała je, pomadowała, zwilżała, podczesywała... nadaremnie, aż wreszcie znudzona zostawiła im swobodę, tak iż okrążały jak im się podobało jej czoło i skronie.
Ci co znali panią Julską za młodu, nie znajdowali jej wówczas piękną; z wiekiem jednak nabierała ona pozorów minionej piękności w ten sposób, iż widząc ją dzisiaj, każdy przypisywał jej w przeszłości wdzięki, jakich nigdy nie posia-