pialnia pana, tam więc teraz musiał się skupiać cały ruch domowy.
Nie omyliła się; przy chorym byli lekarze z Wacławem; odbywała się jakaś narada, próbować chciano jakiegoś ostatniego środka. Reginy nie przypuszczono widać w tej chwili do ojca, była w gabinecie. Stała przy fotelu osłupiała, pochylona naprzód, nasłuchując widocznie najlżejszego szmeru, jaki od łóżka chorego dochodził.
Biedna Begina! Jakże strasznie zmienioną była od chwili, gdy tak rzęsiste łzy wylewała nad książkową bohaterką! Oczy jej zapadłe świeciły gorączkowym blaskiem wśród marmurowo-bladej twarzy. Nie było w nich łez, tylko jakieś postanowienie rozpaczliwe niepoddawania się boleści, zapanowania nad sobą. Ręce złożone razem, zaciśnięte były boleśnie. Ufna, szczęśliwa, pochwycona została niespodzianie nieubłaganem tchnieniem cierpienia i
Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/89
Ta strona została skorygowana.
83