Panna Alfonsa była mocno zalterowaną i rozprawiała z wielką żywością z pierwszym kochankiem.
— Tak, tak — niema gorszego zawodu jak artystki dramatycznej. Pracuj, ucz się, miej talent, bądź ulubienicą publiczności, graj równie dobrze role namiętne, liryczne, salonowe... wszystko to nic nie znaczy: przyjdzie pierwsza lepsza z ulicy i będzie miała pierwszeństwo.
Słowa te ściągały się widocznie do roli Pauliny, o którą wedle słów dyrektora, panna Alfonsa miała się wściekać. Pierwszy kochanek zwrócił zapewne jej uwagę, że Regina mogła usłyszeć to co mówiła; ale pannę Alfonsę nic to nie obchodziło, albowiem odezwała się głośniej jeszcze:
— A to niech słyszy, wielka mi rzecz! Ja zawsze mówię głośno co myślę i zwyczajów moich dla nikogo nie zmienię, a zwłaszcza też...
Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/140
Ta strona została skorygowana.
130