Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/181

Ta strona została skorygowana.
171

więc o złości panny Alfonsy przyjęła ze współczuciem, niezrozumiałem dla pierwszego kochanka.
Zresztą wszyscy biorący udział w sztuce winszowali Reginie.
Co myśleli w gruncie rzeczy o jej zdolnościach, tego nie wypowiedzieli wyraźnie. Uważali zapewne, że jest to wschodząca gwiazda i kłaniali się jej, jako takiej. Tylko pan Bulikowski nie mówił nic i chmurny przechodził koło niej.
Rzeczywiście trudno było o świetniejszy początek. Regina mogła powtórzyć słowa rzymskiego wodza: przybyłam, spojrzałam, zwyciężyłam.
— No, no! — mówił jeszcze dyrektor — nieźle idzie; zdaje się że potrafimy się porozumieć. Zresztą będzie to od ciebie zależało, a zdaje mi się że jesteś sprytną dziewczyną. Ale musisz być głodną. Pójdźmy na kolacyą — dodał, podając jej ramię.