Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/230

Ta strona została skorygowana.
220

słowa jego czyniły, i stopniować je stosownie.
Trzy lata! ten przeciąg czasu zdawał jej się nieskończonym. Czyż ona mogła się wiązać na czas długi, wiązać w jakikolwiek sposób, nie zasięgnąwszy rady, nie znając zamiarów Wacława?
Słuchała w milczeniu; los jej, będący dotąd nierozegraną kartą, rozstrzygnąć się teraz musiał.
Dyrektor opacznie wytłumaczył sobie tę zwłokę w odpowiedzi. Sądził że ona przyjmie propozycyą jego z uniesieniem radości. Wyobraził sobie, że chciała tym sposobem wytargować lepsze warunki, i pomyślał: przebieglejsza ona, niż się wydaje.
Wskutek więc tej refleksyi, dodał:
— Dam ci miesięcznej pensyi...
Zatrzymał się chwilę, widocznie ważąc się co do cyfry jaką miał wymówić i patrząc w oczy Reginie.