Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/242

Ta strona została skorygowana.
232

rektor, i wówczas podzielić z nim sławę i dostatki.
Wiadomości odebrane były odpowiedzią na jej wątpliwości, rozstrzygały wahania. Gdyby była znała je wcześniej, byłaby odrazu przyjęła propozycye dyrektora.
Zaledwie przyszła jej ta myśl, już pragnęła ją urzeczywistnić. Pilno jej było kontrakt podpisać, jakby chciała uczynić coś niepowrotnego. Byłaby natychmiast pobiegła do teatru, ale wiedziała że o tej godzinie nie zastanie tam nikogo.
Była zgorączkowaną, tysiące planów snuło jej się po głowie, a wśród nich jaśniała zawsze owa przyszłość wymarzona, promienna, dla której gotowa była wszystko znieść i wszystko przecierpieć.
Wieczorem, na godzinę przed reprezentacyą, była już w teatrze, chociaż nie występowała dnia tego.
Ujrzawszy ją, dyrektor uśmiechnął się tryumfalnie. Przecież z taktyką, zwy-