Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/245

Ta strona została skorygowana.
235

oparła się o ścianę, nie pojmując co się działo.
— No — wyrzekł wspaniałomyślnie dyrektor, dam ci 100 złotych na miesiąc i uczyć cię będę, pamiętaj, uczyć cię będę. Żadna z początkujących więcej nie bierze, a ileż jest takich, które grywają darmo, byle tylko się wprawić; co mówię, były nawet takie, które płaciły za to, a potem wyszły na pierwszorzędne gwiazdy.
— Ależ ja.. ja — zawołała Regina, tknięta nową myślą — nie wiem czy utrzymam się za te pieniądze.
— A cóż to, myślisz karmić się bażantami, czy co? — zapytał, wlepiając w nią swe bystre oczy.
Rzeczywiście, nie miała dotąd najmniejszego wobrażenia o cenach przedmiotów; przecież zaczynała rozumieć, iż to co jej dawał było zbyt mało na najskromniejsze nawet życie.