we wszystkich przejściach życia. Spoglądała na niego z nieopisanym wyrazem.
Świat-rzeźbiarz mniej łaskawym okazał się na niego, niż na nią. Gdy ona rozkwitła, on się zmienił; twarz jego zbiedzona, znękana, nie przypominała niczem tej wykwintnej swobody, tej wspaniałej niedbałości, będącej charakterystyczną cechą Wacława wówczas, gdy był on ulubieńcem salonów, synem jednej z najzręczniejszych kobiet i szczęśliwym narzeczonym.
Teraz przywykł on słuchać, kłaniać się, prosić, stał się nieśmiałym i oględnym; troska ciężka, ciągła nieustanna osiadła mu na twarzy i odjęła na zawsze pogodę młodemu czołu.
Pod twardą ręką nieszczęścia stracił on niejako indywidualność własną; stał się podobnym do tysiąca innych, dźwigających jarzmo ciężkie niewdzięcznej, powszedniej pracy.
Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/338
Ta strona została skorygowana.
328