Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/340

Ta strona została skorygowana.
330

Cisza pomiędzy nimi była długa, tak długa, iż zdawało się, że oboje szukają, a nie znajdują słów własnych na oddanie sprzecznych swych uczuć.
Ona przerwała ją pierwsza.
— Nie mówisz nic do mnie, Wacławie — wyrzekła cicho.
— I cóż ci powiem? — wybuchnął znowu. — Życie okazało się dla mnie twardem...
— Czyż dla mnie było ono innem? — przerwała.
— Sześć lat upłynęło, a nie wywalczyłem sobie nic, nic nie zdobyłem... zaledwie zapracować potrafię na kawałek chleba.
— Ja mogę ci to samo powiedzieć — wyrzekła. — Złote mary, któremi łudzono mnie, pierzchły. Być może iż mam talent, ale cóż z tego, kiedy nie posiadam najważniejszego talentu, intrygi i reklamy, kiedy nie używam tych wszystkich przebiegów, któremi inni posługują się stokroć