Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/346

Ta strona została skorygowana.
336

Była gderliwą i praktyczną jak zawsze, i poprowadziła ich do drugiego pokoju, gdzie samowar dymił na stole. Spoglądała z cichym zachwytem na młodą kobietę, a im więcej była wzruszoną, tem żywiej krzątała się koło stołu, starając się pokryć głębsze uczucia ruchliwością swoją.
Regina spoglądała na nią przez chwilę.
— Dozwól — wyrzekła, biorąc jej obie ręce i prowadząc ją na miejsce obok Wacława. — Tyle razy krzątałaś się niegdyś około mnie, że godzi się, bym ja dzisiaj gospodarowała za ciebie.
Rzeczywiście czyniła to z wdziękiem i wprawą, zajmując odrazu w małem gospodarstwie stanowisko pani domu.
Teodozya zachwycała się głośno; Wacław patrzył na nią uśmiechnięty, przetworzony. I pomiędzy nimi zasiadł pospołu gość najrzadszy na świecie — szczęście i opromieniał skromne mieszkanie blaskami swemi.