Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/41

Ta strona została skorygowana.
31

nikt nie dobijał się o mnie, musiałem więc sam nauczyć się pukać jak żebrak do ludzi, a ludzie ci dali mi uczuć, że nie umiem nic.
Roześmiał się przykro, mówiąc te słowa, a matka zauważyła z przerażeniem, jak głęboko nowe troski i gorycze wyryły się już ma twarzy jedynaka, wyżłabiając w niej niby niteczki zaledwie widoczne bruzdy szyderstwa, cierpienia i niewiary.
Ale w jej przekonaniu nie było na to rady żadnej.
„Ha — powtórzyła tylko w duchu — niech spróbuje?


Tak upływały dnie, tygodnie i miesiące, nie przynosząc zakochanej parze zmiany żadnej, lecz przeciwnie, odsuwając w dal coraz niepewniejszą rozwiązanie, a raczej związanie ich losu