Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/48

Ta strona została skorygowana.
38

Regina czuła, że jej krew uderzyła do twarzy.
— A ja — zawołała — a ja w tej świątyni przebywam ciągle, zapominając o wszystkiem innem!
Teodozya uśmiechnęła się łagodnie.
— Och! — wyrzekła — ty jesteś młodą, Regino, bardzo młodą, nie nauczyłaś się jeszcze dźwigać krzyża swego w milczeniu i działać, choć tam coś w sercu twojem płacze.
— Jestem nikczemną, czuję to — zawołała znowu.
Ale Teodozya uśmiechnęła się po raz drugi, łagodniej jeszcze i smutniej.
— Wy młodzi lubicie wielkie słowa. Na co? Nie jesteś nikczemną, jesteś biedną tylko. Wierz mi jednak; źle robisz, że się poddajesz cierpieniu, tym sposobem nie zmożesz go nigdy.