czucia i darzyła ją miłością swoją pod domyślnym warunkiem, że tak będzie.
Tymczasem była to natura odmienna zupełnie, która za te złudzenia starej panny odpowiedzialną być nie mogła. Ztąd nieporozumienie milczące, oparte na zobopólnym zawodzie, które codzień więcej, chociaż bez wyraźnego słowa, odpychało je od siebie, nieporozumienie niczem usunąć się nie dające, bo jedna dla drugiej stawała się coraz mniej pojętną.
Regina ukrywała przed sobą, że położenie jej obecne jest nieznośne, że doprowadza ja niemal do szaleństwa. Wówczas w cichości swego ducha szukała wyjścia z zaklętego koła, które ją otaczało, i rozbijała się jak ptak o niewidzialne ściany niepodobieństwa. Zrazu podtrzymywała ją niewyznana może przed samą sobą nadzieja, że położenie to jest krótką próbą losu, z której wyrwie ją Wacław. Ale w miarę, jak listy jego traciły ożywczy
Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/58
Ta strona została skorygowana.
48