Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/67

Ta strona została skorygowana.
57

dżali naprzeciwko niego, nie domyślając się jeszcze tego, co im groziło.
Jeżdżcy przejechali zwolna, a Regina rękoma przycisnęła czoło, jak gdyby to czoło pęknąć miało pod naciskiem myśli.
Więc świat nie odmienił się z gruntu, ani ludzie na nim; wszystko szło swoim dawnym trybem; tylko ona była wykreślona ze świata szczęśliwych, tylko dla niej wszystko stało się troską i bolem.
Dnia tego przy herbacie Regina nie ukazała się wcale. Panna Teodozya posłała do jej pokoju, ale pokój był ciemny i pusty. Wówczas zaniepokojona wyszła do ogrodu, jakkolwiek wieczór zapadł oddawna, i wołała na nią donośnym głosem.
— Regino! Regino!
Regina jednak musiała być w obrębie ogrodu, bo nie było w jej obyczajach wychodzić dalej, a zresztą nikt jej wychodzącej nie widział. Wówczas pannie Teodozyi przyszło na myśl, że mogła zacho-