Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/79

Ta strona została skorygowana.
69

— Ha! — wybuchnęła Regina — arabskiego wierzchowca nie zaprzęga się do pługa.
Panna Teodozya popatrzyła na nią uważnie przez chwilę, a potem rzekła zupełnie odmiennym tonem. jak gdyby gniew jej minął, a pozostała tylko smutna litość:
— Być może, być może, ty jesteś zapewne owym arabskim wierzchowcem. Sprzeczać się o to nie będę...
Spoglądała na Reginę ze smutkiem i zaczęła znowu, tym razem z wielką prostotą:
— Czemuż nie powiedziałaś mi odrazu, że ta praca cię nuży? Nie byłabym ci jej narzucała daremnie.
— Bo ja — zawołała dziewczyna — dzisiaj dopiero zrozumiałam, że przełamać się nie potrafię, i postanowiłam szukać innej.
Teodozya wstrząsnęła głową.