Strona:Walery Łoziński - Zaklęty Dwór.djvu/129

Ta strona została skorygowana.

małoznaczącego wypadku zawiązała się naprawdę szczera pomiędzy obudwoma przyjaźń. Czorgut powziął szczególny szacunek i sympatją do swego słabszego sąsiada, a z natury szczery, wylany, otwarty Julek nie odepchnął podawanej ręki do zgody i braterstwa.
Przyjaźń zresztą Damazego Czorguta nie zasługiwała wcale na wzgardę lub lekceważenie. Najzuchwalszy i najniesforniejszy uczeń w klasie, był on oraz najzdolniejszy i największe miał u kolegów zachowanie.
Nie obeznany z zwyczajami i obyczajami szkolnemi Julek, znalazł w nim od razu doradzcę i przewodnika, a tak pierwsze słabe w początkach węzły przyjaźni, spajały się cora silniej.
Damazy był od dzieciństwa sierotą po jakimś pisarzu prowentowym, matka służąc gdzieś za klucznicę, bardzo słabej udzielała mu pomocy, mimo więc swego nader młodocianego wieku, musiał po większej części sam starać się na siebie. Dawał lekcje początkowym normalistom, przepisywał skrypta wyższym gimnazjalistom, wyrabiał zadania domowe i szkolne swym słabszym kolegom, a tak z trudem mozołem, przy głodzie i chłodzie przebijał się jakoś z klasy do klasy.
Świetne postępy w szkołach, bystre do wszystkiego pojęcie i niesłychana pamięć, jednały mu o tyle względy profesorów, że najczęściej patrzali przez szpary na gwałtowne wybryki jego od pierwsze już młodości zuchwałej i niesfornej natury.
Ludzie, co wcześnie sami muszą starać się o siebie, przyuczają się zazwyczaj porządku, statku i oszczędności, u Damazego Czorguta działo się przeciwnie.