Strona:Walery Łoziński - Zaklęty Dwór.djvu/138

Ta strona została przepisana.

mych studjów gimnazjalnych własnem opędzać musiałem staraniem. Nie bez ciężkiej troski i obawy, przybyłem też na mieszkanie do Lwowa Dla siebie nie bałem się niczego, ale biedna matka moja, podupadająca coraz bardziej na siłach, coraz większej potrzebowała pomocy. Ale los zaraz w początkach szczególną rozpostarł na mnie opiekę. Otrzymałem znaczne stypendjum, znalazłem korzystne lekcje, i mogłem sobie i matce przyzwoite zapewnić utrzymanie. Ale w tem — szepnął z ciężkim westchnieniem.
— Domyślałem się — mruknął Katilina — matka twoja....
— Zaczęła coraz więcej zapadać na zdrowiu.... i mimo wszelkich starań niepodobna było utrzymać ją pnzy życiu.
Katiiina pochylił głowę na piersi, i prawie wzruszonym ozwał się głosem:
— Ciężką poniosłeś stratę. Znając najlepiej twoje nieograniczone przywiązywanie do matki, domyślam co musiałeś ucierpieć w pierwszej chwili.
Juljusz na samo wspomnienie otarł łzę z oczu.
— Jakby tylko dla pocieszenia po tej nieodżałowanej stracie otrzymuję nagle-ni ztąd ni z owąd wizytę jednego z pierwszych adwokatów lwowskich i z ust jego odbieram wiadomość, którą nie wiedziałem czymam wziąć na razie za prosty żart, czy za jakąś zagadkową mystyfikację, czy Bóg wie zresztą za co innego...
— Jakto, tej sukcesji niespodziewałeś się do ostatniego momentu? — przerwał Katilina.
— Na czimże do licha miałem opierć moje nadzie-