Strona:Walery Łoziński - Zaklęty Dwór.djvu/154

Ta strona została przepisana.

nieboszczyka starościca, mieszka jak wiemy w Orkizowie, o trzy mile od Oparek.
Pałac orkizowski o jednem piętrze z ogromnym ośmiofilarowym gankiem, uchodził za jeden z najpiękniejszych i najwspanialszych w całem samborskiem. Zbudowany równocześnie co opuszczony dwór żwirowski, doznał w ciągu czasu tyle rozmaitych zmian i przekształceń, nabył tyle następnych ozdób i przydatków, że zupełnie stracił cechę swego starożytnego początku przyswoił sobie wszystkich wymagań najnowszego smaku i najnowszej wytrworności.
Bo też i jego pan i właściciel wżył się zupełnie w bieżące czasy, wyrobił się na najwybitniejszego wyobraziciela nowszego magnata, w którym zazwyczaj oprócz imienia wszystkie odrębne, narodowe zacinają się właściwości, a występuje tylko pewien charakter ogólny, kosmopolityczny.
Hrabia Zygmunt Żwirski, pan co się zowie, jak mawiali wyżsi, grand seigneur en fous cas, jak utrzymywali równi mu stanem, potrzebował zmienić tylko swe imię, a mógł z takiem samem prawem uchodzić z pozoru za grafa niemieckiego, francuzkiego markiza lub angielskiego lorda, z jakiem uchodził za polsko-galicyjskiego hrabię.
Dziedzic dwunastu wsi i przysiółków, potomek jednej z najstarożytniejszych rodzin w kraju, skoligacony z najpierwszemi domami, otoczony ogólnym szacunkiem i poważaniem, pan hrabia mienił się typem prawdziwego arystokraty w całem honorowem tego słowa znaczeniu. Najmniejsza jawna zmaza nie mogła powstać na jego