Strona:Walery Łoziński - Zaklęty Dwór.djvu/155

Ta strona została przepisana.

imieniu i charakterze, jak i najmniejszy nawet cień pospolitości nie śmiał przećmiewać blasku jego herbu i dostojności stanowiska.
Łatwo zrozumieć, że pan hrabia był przytem dumny. W oczach jego potrzeba być naprzód hrabią, aby mu wyrównać. W każdym swym kroku i postępku, każdem słowie i poruszeniu, miał okazać dziedzic Orkizowa, że człowiek choćby o Bóg wie jakich zasługach, nie stanowi jeszcze hrabię, jak niemniej, że nie każdy hrabia nosi imię Żwirskiego.
Jeśli dumę taką można nazwać wadą, to nudno zaprzeczyć, że pan hrabia posiadał ją w wysokim stopniu, ale za to tylko ją szczególną. Pomijając wygórowaną, w bałwochwalstwo własnego imienia wyradzającą się dumę, najzjadliwszy nawet język nie mógł w niczem ubliżyć prywatnemu i publicznemu charakterowi pana hrabiego. Łagodny i łaskawy dla swych poddanych, względny i pobłażliwy dla oficjalistów, wylany szczerze dla kraju, daleki od wszelkich nieojczystych sfer i wpływów, przestrzegający lękliwie wszelkich wymagań honoru, zasługiwał ze wszech miar na ogólny szacunek, jaki go otaczał w rzeczywistości.
Ale lepiej aby sam czytelnik poznał go bliżej.
Pan hrabia siedzi właśnie w swej kancelarji, zajęty sprawami majątkowemi.
Fizjonomia i postać jego mają w sobie coś naprawdę szlachetnego, coś wybitnie arystokratycznego. Na wysokiem czole rysuje się duma, połączona jednak z godnością, piękne i regularne rysy zlewają się w bardzo nadobny, ujmujący wyraz: wysokiej imponującej postawy,