Strona:Walery Łoziński - Zaklęty Dwór.djvu/163

Ta strona została przepisana.

Porównanie z monarchą wielce się podobało dumne mu panu.
— Mój kochany Żachlesiu — rzekł łaskawie do faworyta. — Takie prawa obowiązują niestety tylko monarchów. Tem nic nie wskórasz w obec sądu....
— Pan adwokat Rabulewicz podaje inny, nieomylny sposób....
— Ależ oszalałeś, to już sprawa zadawniona.
— Nie będzie nią wcale w obec prawa.
— W żaden sposób, w żaden sposób — mruknął hrabia przez zęby więcej sam do siebie.
Wiem, że JW. pan zrezygnował już z swej strony, ależ JW. pan na uczciwość ma dzieci, a te mają święte prawa nie do mienia stryjaszka, ale do spadku po dziadku.
Hrabia więcej jeszcze ściągnął brwi i gwałtownie potarł czoło. Żachlewicz uśmiechnął się chytrze i przebiegle, i trzepnął w palce.
— JWny. pan zostawiasz dzieciom swym wielkie imię, a na uczciwość imię takie bez odpowiedniego majątku, to raczej klątwa niż dobrodziejstwo.... Na szczęście — pochwycił skwapliwie — to może stosować się do JWnej hrabianki, i JWnego panicza Artura, ale zawsze odziedziczą daleko mniej, niż dziedziczyli dotychczas wszyscy z prostej linji Żwirscy, na uczciwość.
W hrabiu widocznie, jakaś gwałtowna zawrzała walka.
— Więc twierdzisz, że dziś jeszcze słusznym procesem można obalić testament nieboszczyka Mikołaja?....
— Ja sam podejmuję się na pewno.
— A cóż ja bym musiał mieć w tem udział?