Strona:Walery Łoziński - Zaklęty Dwór.djvu/196

Ta strona została przepisana.

Furtka była otwarta na ściężaj.
Kost’ cofnął się w tył, i znowu ręką uderzył się w czoło.
— Co to znaczy? — mruknął przez zęby.
Nie wahając się długo wpadł do ogrodu, lecz zaledwie w kilku susach przebiegł szpalerową ulicę, co zamykała mu widok, zatrzymał się nagle na miejscu, bo w tej chwili zdało mu się, że skrzypnęły drzwi wschodowe od dworu i jakiś śnieżny cień wsunął się do środka.
Chwilkę stał jak wryty, ale wnet opamiętał się, jakby mu jakaś nagła myśl strzeliła do głowy.
— Aha! — mruknął przez zęby.
Ale podnosząc jednocześnie oczy do góry, do oświeconych okien dworu, ściągnął brwi i co tchu poskoczył ku nieprzymkniętym drzwiom wchodowym....




XI.
Damazy Czorgut na nowem stanowisku.

Choćbyśmy mieli zniechęcić sobie na zawsze którąś z ciekawszych naszych czytelniczek, nie możemy tuż zaraz w ślad za starym klucznikiem pospieszyć do wnętrza zaklętego dworu. Co gorsza, wzgląd na artystczny układ naszej powieści każę nam cokolwiek wstecz cofnąć się z toku wypadków i przenieść na