Strona:Walery Łoziński - Zaklęty Dwór.djvu/323

Ta strona została przepisana.

ciw twej nazwie Gracchusa. Tobie przypadłby lepiej przydomek Hamleta!
Juljusz zmarszczył czoło, jakby głębiej uczuł przymówkę.
— Być może — rzekł z przekąsem — lecz tem właśnie różnimy się od siebie, że mój szkolny przydomek za mało odpowiedni memu charakterowi, twój aż zanadto stosowny.
Katilina parsknął śmiechem.
— Ho, ho stajesz się drażliwym jak widzę.
Juljusz nic nie odpowiedział, tylko zadzwonił gwałtownie.
— Każ mi osiodłać Laudona! — zawołał na wchodzącego Filipa.
Katilina rozparł się wygodnie na sofie i z nietajonem szyderstwem spoglądał na rozdrażnionego cokolwiek przyjaciela.
— Cóż myślisz robić? — zapytał wreście.
— Pozwól mi działać na własną rękę — odpowiedział Juljusz szorstko i jakby dla uwolnienia się od dalszego badania, wyszedł szybko z pokoju.
Katilina flegmatycznie wzruszył ramionami, sięgnął po leżące w pobliżu sygaro i zapalając je najspokojniej, szepnął sam do siebie:
— Złote serce, walny charakter u tego chłopaka, ależ z tem wszystkiem — szlafmyca! niech mię djabli porwą, szlafmyca!
Należałoby może napomknąć jeszcze kilką słowy, jaki trwalszy stosunek w ciągu upłynionych czterech