Strona:Walery Łoziński - Zaklęty Dwór.djvu/362

Ta strona została przepisana.

Pomijając jednak wszystkie takie i tympodobne powody, wpływające nie mało na umysł dumnego magnata, nie przemawiałyż inne jeszcze bliższe względy za rendywikacją rodzinnego gniazda?
Po wszelkich prawach ludzkich i boskich hrabia Zygmunt był bliższym sukcesorem bratniej spuścizny niż jakiś nie znany imiennik, zepsuty niedowarzonemi teorjami młokos i chudopodałek, który dotychczas nie liczył się wcale do rodziny.
Szlachetny pan z panów poczytywał się zresztą za głowę familji, jedynego wyobraziciela sławy imienia a jako taki, odróżniał swój własny indywidualny interes od widoków swych descendentów.
Wyniesiony zasługami przodków, uważał się niewolnikiem obowiązków w obec descendentów. Mógł sam za siebie zrzec się Żwirowa, lecz czuł się powinnym bronić praw dalszych potomków.
Aby jednak obadwa sprzeczne pogodzić z sobą względy, lub stanowczo za jednym lub drugim oświadczyć się krokiem, czyli jednem słowem aby przyjąć lub odrzucić wręcz propozycję Żachlewicza, do tego brakowało mu niestety i potrzebnej bytności umysłu i siły charakteru.
Chwiejny i nie pewny siebie, przyzwolił na pierwsze kroki Żachlewicza, z wahaniem i obawą patrzył na postępy jego dalszych zabiegów i machinacyj.
Były rządca nie zasypiał tymczasem sprawy.
Plan jego postępował, dojrzewał, rozwijał się z każdym dniem, z każdą godziną.