Strona:Walery Łoziński - Zaklęty Dwór.djvu/363

Ta strona została przepisana.

Podróż do Drezna przyniosła jak najpomyślniejsze owoce. Pozyskane za granicy dokumenta i świadectwa wystarczały wobec prawa, aby zachwiać znacznie powagę ostatniej woli nieboszczyka starościca, świeżo zaś zapewniona pomoc mandatarjusza i ekonoma rokowały niewątpliwie dokazać reszty.
Dziedzictwo Juljusza wisiało dziś już na włosku. Energiczne poparcie sprawy u sądu, mogło jednym za machem obalić testament i przywrócić prawa naturalnym sukcesorom.
Osiągając tak świetne korzyści hrabia sam mógł zapełnię zachować się na uboczu, niepotrzebował nigdzie pod własnem występować imieniem.
Aby przezwyciężyć wszelkie jego skrupuły i wątpliwości, Żachlewicz zrzekał się nawet pisemnej donacji na Buczały. Wytaczał proces na podstawie ustnego przyrzeczenia. Hrabiemu nie pozostawało nic innego, jak tylko wyznać, że rzeczywiście obiecał swemu rządcy Buczały i gotów był dotrzymać obietnicy, gdyby go niespodziewane nadejścia testamentu z całego nie wyzuwało dziedzictwa. Dobijając się zaś otrzymanej obietnicy, miał Żachlewicz przywrócić całe dziedzictwo hrabiemu
Uwiedziony jego namowami hrabia, wczoraj skłonił się do wszystkiego. Ale dziś rano wstał z łóżka chwiejny i wahający się więcej niż kiedykolwiek.
W nocy okropny jakiś trapił go sen.
Zdawało mu się że wygrał proces i wracał w posiadanie Żwirowa.
Komornik z woźnym wprowadzili go w posiadanie