Strona:Walery Łoziński - Zaklęty Dwór.djvu/367

Ta strona została przepisana.

O kilka wierszy pod herbem czytał hrabia półgłośno, po raz już może tysiączny w swem życiu.
„Żwirscy z Żwirowa, wielka i można rodzina, przesiedlona z Małopolski do Rusi.. Król Władysław Jagiełło nadał jej zamek Żwirów i szerokie ziemie na Rusi. Od zamku nazwali się Żwirscy“...
Skończywszy czytać, hrabia głowę pochylił na piersi i w nową wpadł zadumę.
Nagle gwałtownie zerwał się z miejsca i szybkiemi krokami jął przechadzać się po pokoju.
Syrenie ponęty dumy przemówiły znowu w jego wnętrzu.
Niedawny zamiar wspaniałomyślny zachwiał się panownie, zręczny plan Żachlewicza ułudną uśmiechał się pokusą.
Ale tuż nagle przypomniał się i sen dzisiejszy, a z nim razem odżyły i dawne skrupuły i wątpliwości.
I znowu w myślach jego bezładny zrodził się wir.
Usiadł nieruchomy przy biórku i głowę wsparł na ramieniu.
Nagle krzyknął i zerwał zię z siedzenia, a oczy mu zaślniły, jakby jakąś tajną, szczęśliwą objawiały myśl.
Wyprostował się w całej postawie i szybko tam i nazad przeszedł się po pokoju.
— Jedyny środek... — mruknął półgłosem.
Wtem przystanął i schmurzył czoło, ale tuż zaraz wypogodził się na nowo i od niechcenia machnął ręką.
— Jest Żwirskim et c’est assez... — szepnął i głowę ze znaczeniem zadarł do góry.